Forum dla zdolnych pisarzy

Forum powstało z myślą o rozwijaniu talentu uzdolnionych pisarzy.


#1 2015-01-05 21:52:18

aniol1394

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2015-01-05
Posty: 2
Punktów :   

Podróże przez magie. Początek.

Rozdział I



    W małym miasteczku nad brzegiem ogromnego jeziora zwanego Largos jak co roku odbywają się ogromne targi. Można na nich kupić co tylko dusza zapragnie; od ryb, wędlin, owoców z całego świata aż do drogocennych kamieni bądź rzadko spotykanych metali. Targi odbywają się całe 13 dni od świtu do zmierzchu, a rozpoczynają się wraz z nadejściem najdłuższego dnia w roku. Są to spokojne dni, które nie ciągną za sobą zbyt wielu kłótni i bijatyk.
    Lecz tym razem nie miały wcale przebiegać tak łagodnie jak zawsze. Do osady w tym czasie zjeżdża się wielu podróżnych. Pojawił się tam także niejaki Alzer wraz z synem. Przybył by nabyć nowe skóry i narzędzia. Poruszając się miedzy stoiskami wraz z synem szukał wzrokiem co rzadszych skór. Jak coś go zainteresowało pytał się o cenę bądź ewentualną wymianę. Na porządku dziennym wymieniano się tam przedmiotami. Jeżeli cena niebyła odpowiednia można było wymienić się tym, co miało się akurat przy sobie. Ten sposób handlu zdecydowanie ułatwiał uzyskanie przedmiotu, na którym nam zależy.     Gdy Alzer spostrzegł iż jego syn jest znużony postanowił odpocząć z nim nad fontanną i zjeść coś. Fontanna była piękna. Ogromny okrąg ułożony z granitowych bloków w centrum którego stało drzewo. Całe z marmuru, na którego gałęziach znajdowały się srebrne listki. Ze szczytu drzewa tryskała woda, która następnie spływała po liściach i gałązkach. Alzer usiadł na granitowym bloku, ujął w dłonie pół bochenka chleba i podzieli na dwoje. Jedną część wziął dla siebie drugą zaś dał swej pociesze. Gdy zjadł wstał i powiedział:
-Poczekaj na mnie tutaj synku. Pójdę kupić skóry i wrócę, a ty tym czasem odpocznij. Mówiąc to przytulił go.
-Dobrze tato.
    Alzer wstał i zniknął w tłumie. Młody podróżnik wdrapał się na równo przycięty granitowy kamień i zaczął okrążać fontannę. Uśmiechał się przy tym przez cały czas. Wygląd chłopca nie jest typowy. Ma kruczoczarne włosy krótko przystrzyżone i piękne oczy, które rozpierają wszystkie kolory świata.
    Mijały godziny, słońce chyliło się ku zachodowi, a Alzer nie wracał. Wzgórze znajdujące się w pobliżu przysłaniało ostatnie ciepłe promienie. Na nim właśnie pojawił się jeździec. Spojrzał na miasto, po czym odwrócił się. Za wzgórzem czekało na jego rozkazy 250 jeźdźców uzbrojonych w miecze i ciężkie tarcze. On sam trzymał w ręku tylko miecz dwuręczny, którym z łatwością był wstanie zadawać poważne obrażenia. Podniósł go do góry skierował w stronę osady, a następnie krzyknął:
-Zabić wszystkich z wyjątkiem dzieci!
     Te słowa były potężne i doniosłe mogło się zdawać, że same w sobie były wstanie zrównać ich cel z ziemią.
-Tak jest!- Odpowiedzieli jednym tchem.
    Ruszyli wszyscy jak jeden. Przelewali się przez wzgórze niczym woda podczas powodzi przez wały. Okrążyli całe miasto tak by nikt nie mógł się z niego wydostać. Po czym zaczęli zagłębiać się w nie i zabijać każdego kogo napotkali. Słychać było krzyki i metal ścierający się z metalem. Podpalali budynki i stoiska. Gdy napotkali na swej drodze dzieci omijali je i ruszali dalej by szerzyć rzeź. Ulice spłynęły krwią, krwią zwykłych ludzi którzy w niczym nie zawinili. Psy które przyprowadzili ze sobą zajadały się ludzkimi ciałami i piły ich krew. Wielu z niewinnych próbowało uciec, lecz na daremnie. Przyspieszali tym tylko nieuniknione wpadając wprost w ręce oprawców. Matki były odciągane od dzieci i zarzynane na ich oczach. Po czym ich ciała rzucane były w ogień. Wszędzie czuć było dym i swąd zwęglonych ciał.
     Minęło półtora godziny i krzyki ucichły. Mordercy przechadzali się teraz miedzy trupami brocząc w krwi, dobijając tych którzy jeszcze kurczowo trzymali się życia. Zebrano wszystkie dzieci przed miastem i ustawiono je w pięciu szeregach po sześc osób.
    Stanął przed nimi dowódca najeźdźców. Spojrzał na swą zdobycz przenikliwym wzrokiem i powiedział:
-Tylko dziesięcioro z was z nami pojedzie.- Gdy to mówił podszedł do niego jeden z podwładnych.
-Panie. Wykonano zgodnie z planem, wszyscy zabici, nikt nie uciekł.
-Rozumiem. Przeprowadzimy teraz selekcje, a potem ruszamy.
    Podniósł rękę do swej szyi, chwycił srebrny naszyjnik i wyciągnął go zza zbroi. Przypięte były do niego trzy kryształy o barwie jasno mlecznej. Są to kryształy waloru duszy, za jeden z nich można by kupić małe miasteczko. Kryształy te przybliżone do dłoni osoby, barwią się na jeden z czterech kolorów bądź nie zmieniają go. Każdy z kolorów oznacza inną wartość, jeżeli kryształ nie zmieni koloru znaczy to, że osoba nie wykazuje żadnych wartościowych predyspozycji. Jeżeli kryształ zabarwi się na niebiesko lub czerwono oznacza to, że posiada się talent do walki na odległość bądź w zwarciu. Jeśli kryształ przybierze barwę złota osoba będzie dobrym magiem, a jeśli kolor zieleni to będzie idealnym medykiem. Najrzadszym z pośród kolorów jest kolor złoty i mało kiedy się taki ukazuje.
    Ustawiono teraz dzieci w jednym szeregu, podchodzi do nich przywódca najeźdźców I sprawdza ich wartość. Na samym końcu stoi znajomy już nam syn Alzera. Dzieci są zapłakane i mocno przestraszone. Tego wieczoru straciły wszystko co było dla nich ważne. A mogą stracić jeszcze więcej. Gdy kryształ nie zmieni koloru, dziecko zostaje zabrane do najbliższego palącego się budynku. Potem jest zabijane i wrzucane do środka.
    Gdy sprawdzono już prawie wszystkich młodych ludzi wybranych było dziesięcioro. Zostało do sprawdzenia jeszcze troje. Dwójka z nich została zabita po tym jak kryształ nie zmienił koloru. Nadeszła pora na ostatniego małego czarno włosego chłopca. Wyciągnął on dłoń i czekał na to co przyniesie mu los. Zanim jeszcze kryształ go dotknął zaświecił się wszystkimi kolorami tęczy i pękł na niezliczone kawałki. Dowódca nie zrozumiał tego co się stało. Chwycił więc szybko drugi kryształ lecz z nim stało się to samo. Podekscytowany i zdumiony krzyknął:
-Zabrać go na wóz do klatki!
    Chłopiec został chwycony i zaniesiony w przeznaczone do przewozu więźniów miejsce. Dowódca wstał i spytał się skryby:
-Ilu mamy?
-W raz z tym dziwnym okazem? Jedenastu Panie. Jeden niebieski, trzech zielonych, sześciu czerwonych i ten dziwak.
-Wybierz dwóch czerwonych daj im po sztylecie i niech walczą na śmierć i życie.
Wyciągnięto na środek okręgu utworzonego z najemników dziewczynkę i chłopca. Dano im sztylety i oświadczono, że te które przeżyje pojedzie z nimi.
    Dzieci ledwo co trzymały niewielkich rozmiarów broń. Na początku nie mogły pojąć o co chodzi. Minęło nieco czasu zanim zdecydowały się zadać pierwsze ciosy. Pierwszy za atakował chłopak. Ugodził dziewczynkę w ramie. Padła na ziemie i zaczęła krzyczeć, płakać z bólu. Chłopiec stał teraz i trząsł się nie dowierzając w to co zrobił, upuścił sztylet i złapał się za głowę. Miał nadzieje, że to tylko zły sen. Gdy dziewczynka otrząsnęła się wstała i wbiła sztylet głęboko w brzuch chłopaka. Krzyknął on przeraźliwie po czym, oparł się na kolanach. Dziewczynka podniosła jego broń i stanęła nad swoją ofiarą. Z tłumu słychać było krzyki z których szczególnie przebijał się jeden:
-Dobij go!
    Ona nie chciała tego zrobić odrzuciła sztylety i usiadła zapłakana na ziemi. Obok swej ofiary wijącej się i krzyczącej w niebo głosy. Z tłumu wyszedł mężczyzna i jednym ruchem miecza obciął chłopakowi głowę. Spojrzała wtedy na niego. Jego oczy były puste, brak w nich było zawahania, strachu czy jakich kol wiek innych emocji. On też spojrzał na nią wzrokiem pełnym pogardy i krzyknął:
-Ty miałaś go zabić nie ja!-Mówiąc to uderzył ją w twarz.
    Zabrano wszystkie dzieci i załadowano je na wóz po czym zamknięto je w klatce. Słychać było płacz i krzyki Uprowadzonych małych istot. Nagle przez wrzawę przebił się do niosły głos który oznajmił:
-Wyruszamy! Do Knycht panowie!
    Konwój składający się z najeźdźców i ich zdobyczy ruszył się ociężale. Kierował się w stronę z której przybył. Aż w końcu zniknął za wzgórzem. Pozostawiając za sobą palące się budynki i drogi usnute trupami. Jezioro które znajduje się koło osady zaczerwieniło się od krwi. A swąd spalonych ciał dało się czuć w całej okolicy.

Ostatnio edytowany przez aniol1394 (2015-01-05 21:52:54)

Offline

 

#2 2015-01-07 21:37:59

 MrMrsSok

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2013-09-01
Posty: 43
Punktów :   

Re: Podróże przez magie. Początek.

Postanowiłam zacząć się udzielać na forum i pozwól, że zacznę od oceny fragmentu Twojej książki.

" W małym miasteczku nad brzegiem ogromnego jeziora zwanego Largos jak co roku odbywają się ogromne targi." ~ powtórka słowa "ogromny"
"Można na nich kupić co tylko dusza zapragnie; od ryb, wędlin, owoców z całego świata aż do drogocennych kamieni bądź rzadko spotykanych metali." ~ lepiej by brzmiało "aż po drogocenne kamienie bądź rzadko spotykane metale."
" Jeżeli cena niebyła odpowiednia można było wymienić się tym, co miało się akurat przy sobie. " ~ "nie była" zamiast "niebyła"
"Gdy Alzer spostrzegł iż jego syn jest znużony postanowił odpocząć z nim nad fontanną i zjeść coś. Fontanna była piękna." ~ powtórka słowa "fontanna"
"Ogromny okrąg ułożony z granitowych bloków w centrum którego stało drzewo." ~ powinien być przecinek przed "w centrum którego"
"Uśmiechał się przy tym przez cały czas. Wygląd chłopca nie jest typowy. Ma kruczoczarne włosy krótko przystrzyżone i piękne oczy, które rozpierają wszystkie kolory świata." ~ najpierw piszesz w czasie przeszłym ("uśmiechał się"), a potem nagle przeskakujesz na czas teraźniejszy ("ma"). Trochę dziwnie się to czyta
"On sam trzymał w ręku tylko miecz dwuręczny, który z łatwością był wstanie zadawać poważne obrażenia." ~ "w stanie" zamiast "wstanie"
"Jeżeli kryształ zabarwi się na niebiesko lub czerwono oznacza to, że posiada się talent do walki na odległość bądź w zwarciu. Jeśli kryształ przybierze barwę złota osoba będzie dobrym magiem, a jeśli kolor zieleni to będzie idealnym medykiem." ~ powtarza się "jeżeli kryształ", można to zamienić na "w przypadku gdy" lub chociażby "kiedy"
"Nadeszła pora na ostatniego małego czarno włosego chłopca." ~ "czarnowłosego" zamiast "czarno włosego"

Tak to by było na tyle moich poprawek
Ogólnie bardzo ciekawa historia, miło się czyta. Widać, że masz wprawę (bądź talent) w opisywaniu scen walki. Najciekawszym momentem był według mnie ten z kolorowymi kamieniami.
Pozdrawiam


Bez znieczulenia...

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl