Forum dla zdolnych pisarzy

Forum powstało z myślą o rozwijaniu talentu uzdolnionych pisarzy.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2015-02-01 17:26:21

xxkrystian6xx

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2014-05-18
Posty: 8
Punktów :   

POMYŁKA

CZĘŚĆ I
TROPIKALNA WSYPA, HAMAK I JAKIŚ DOBRY TRUNEK W RĘKU
ROZDZIAŁ 1
- Może byśmy pojechali gdzieś w tym roku na wakacje? – zapytała Alicja. – Co ty na to, Aleks?
- Gdzie konkretnie?   
- Hmm, pomyślmy… Marzy mi się tropikalna wyspa, hamak i jakiś dobry trunek w ręku. Brzmi nieźle, co?
- No, brzmi nieźle. Tylko, że cena za takie wakacje brzmieć już tak nie będzie
- No Aleks! Proszę cię, daj spokój! Nie bądź już takim skąpym materialistą! Zresztą pomyśl tylko: już nigdy nie będziemy tak młodzi jak w chwili, kiedy wypowiadam to zdanie. Błagam cię, zastanów się nad tym.
- No dobra, zastanowię się. Pogadamy o tym jutro przy śniadaniu. – Zakończył tym rozmowę, odwrócił się plecami do swojej żony i zgasił świecącą się pomarańczowym światłem lampkę stojąca na nocnej szafie. Pokój ogarnęła nieprzenikniona ciemność i słychać tylko było świst wdychanego i wydychanego powietrza kochanków. Po krótkiej chwili razem objęci w miłosnym uścisku zapadli w głęboki, ołowiany sen.
    Nadszedł już ranek. Aleksa obudził snop światła wschodzącego słońca sączącego się przez koliste okno centralnie rażąc go w oczy. Obrócił się na bok, by przytulić ramieniem Alicję, lecz miast niej objął powietrzną próżnie. Sądząc po pogniecionym, jeszcze ciepłym miejscu gdzie spała, domyślił się, iż wstała niedawno. Poleżał sobie tak przez dłuższą chwilę rozmyślając nad setkami spraw, które ni stąd ni zowąd pojawiły się w jego głowie, aż do chwili, kiedy poczuł dobiegający z kuchni zapach jajecznicy. W jednym momencie krzątające się w umyśle rachunki, praca, stos czekających na niego dokumentów do przetłumaczenia z języka niemieckiego i nieskoszony trawnik rozmyły się, a w ich miejsce zagnieździła się tylko jedna myśl głosząca i odbijająca się echem spotęgowanym burczeniem brzucha, jak bardzo jest głodny. Ubrawszy się prędko, wyszedł z sypialni i skierował się szybkim, choć drętwym, zaspanym krokiem ku drewnianym schodom prowadzącym na dół, do kuchni. Zaraz po ich pokonaniu skręcił w prawo znajdując się już u źródła zmagających mu apetyt aromatów.
- Mmmm, jajecznica… - odezwał się już w progu ze śliną cieknącą mu z buzi.
- Dzień dobry, kochanie.
- Dzień dobry.
- Kawy?
- Po proszę.
Usiedli przy stole jedząc wybornie przyrządzoną jajecznice i popijając kawę. Zdaniem Aleksa, Alicja w gotowaniu nie miała sobie równych. Nawet jego matka wypadała przy niej blado. A to już coś!
Po dłuższej chwili ciszy, gdy kubek Aleksa zawierał mniej niż połowę gorącej, czarnej kawy, Alicja odezwała się:
- No i jak? Zastanawiałeś się nad tym?
- Nad tym? Czyli czym?  – zaczął nie wiedząc, o co chodzi. – Aaa, wakacje… – przypomniał sobie po chwili. – No, myślałem coś tam o tym.
- I co takiego mój kochający mnie na zabój, gotowy poświęcić dla mnie wszystko przystojny mąż  zdołał wymyślić?
„I znowu te cholerne chwyty poniżej pasa…”, pomyślał.
- Dobra. Jeśli chcesz, możemy skoczyć do miasta rozejrzeć się po biurach podróży. Może znajdziemy coś przyzwoitego, a zarazem nie wyczyszczającego mi doszczętnie konta bankowego.
„Wiedziałam że to zadziała...” pomyślała.
- Naprawdę? Jak ja się cieszę! To kiedy jedziemy?
- No cóż… Mam tyle pracy… Ale sądzę, że gdybyś tak zapłaciła za mnie rachunki i skosiła trawnik udałoby mi się zagospodarować trochę mojego bezcennego czasu, by zrobić to jeszcze dzisiaj.
„Pocierpisz troszkę, moja droga.”
- Hmm. Niech będzie. Zgoda. Chyba jestem gotowa na takie poświęcenie. Zaznaj więc mojej łaski. – Dodała z miną wprost wykrzykującą wyraz „Viktoria!”.
ROZDZIAŁ 2
    Koło godziny dziesiątej, zaraz po tym jak wstawili naczynia do zmywarki, oboje udali się do łazienki, żeby się odświeżyć. Zrzucili z siebie wszelką odzież, weszli razem do kabiny i gdy odkręcili zawór gorącej wody, Aleks zaczął namydlać stojące do niego tyłem piękne, kobiece ciało. Szczególnie obficie w rejonie niedużych, lecz kształtnych i jędrnych piersi dziewczyny. Alicja odwróciła się, by pochwycić jego usta swymi; przylegając do niego czuła sztywniejącego członka ocierającego się o jej brzuch. Nie przerywając pocałunku złapała go swą prawicą bawiąc się nim oraz pieszcząc go czule masując w gorę i w dół. Aleks nie mógł dłużej czekać. Nie mógł i nie chciał. Złapał pewnie za jej pośladki podnosząc ją do góry silnymi ramionami i poszedł wraz nią do sypialni. Rzucił kobietę na łoże, rozłożył jej nogi, aby umieść swego penisa w różowej, wydepilowanej pochwie, przywarł ciałem mocniej wchodząc głębiej sprawiając u niej krzyki rozkoszy. Poruszał się szybciej i szybciej, a ona jęczała ściskając pościel coraz to mocniej. Po krótkiej chwili Aleks obrócił się na plecy usadawiając Alicje na sobie niczym dżokeja na koniu. Udami, gładkimi, mokrymi i miło połyskującymi, ścisnęła mocniej biodra kochanka, rozsiadła się wygodniej, zarzuciła wilgotne blond włosy do tyłu i puściła się wpierw wolnym kłusem, który szybko przeobraził się w karkołomny cwał. Do mety wiodła daleka i wyboista droga, jednakże szczęściem dla jeźdźca, siodło, z którego dane jej było wiele razy korzystać, cechowało się wygodą… i czymś jeszcze, co sprawiało, iż od jazdy pupa nigdy nie polała, ale zawsze, odkąd tylko pamięcią sięgała, owa przejażdżka satysfakcjonowała. Zasługa tego w dużej mierze przynależała nie tyle do siodła, co do porywczego, niezmordowanego, nigdy nie mającego dość ogiera. Z chwili na chwili zbliżali się do wyznaczonego miejsca. Szybko, szybciej, jeszcze szybciej i… Wygrana. Koń z radości stanął dęba, a jeździec z uśmiechem i zadowoleniem na twarzy uczepił się konia mocno, ale niewystarczająco; zmachana jak po maratonie Alicja zleciała ze swego rumaka i przytuliła się do niego kładąc głowę na jego falującej z wysiłku klatce piersiowej. Leżeli tak przez dłuższą chwilę, w milczeniu odpoczywając po wyśmienitym seksie na dzień dobry.
- Wypadałoby się ubrać. –  Przerwał ciszę Aleks, zsunął jej głowę z swej piersi, wstał i pomaszerował w kierunku szafy.
- Wypadałoby. Chociaż zdecydowanie bardziej wolę oglądać cię nago i podziwiać twój zgrabny tyłek.
- Ja również. – Odparł.
- Ty również lubisz podziwiać swój tyłek? – zapytała z sarkazmem i ironią. – Interesujące.
- Cholera, nie to miałem na myśli… – odpowiedział prędko, czerwieniąc się lekko. – Chciałem powiedzieć, że ja również lubię podziwiać twe nagie ciało, a w szczególności piersi…
- Aha, tak się tłumacz. – Rzuciła z malującym się na jej twarzy szyderczym uśmieszkiem.
- Przestań, proszę cię.
- Już to zrobiłam.
- Dziękuję.
    Kiedy Aleks się ubrał, poszedł do garażu wyprowadzić przed dom swoje wzięte na kredyt BMW X6. I tak nie miał nic innego do roboty. Usiadł w nim czekając na swoją piękność aż łaskawie wyjdzie, a jak dobrze wiedział, nie zrobi tego dopóty, dopóki nie będzie uważać, iż wygląda jak bogini. Zerknął na zegarek wyświetlający zielonymi cyframi godzinę 11.05 i w tym samym momencie Alicja otworzyła drzwi od strony pasażera obok kierowcy. Zaskoczyła go. Był przygotowany, że poczeka sobie jeszcze jakieś piętnaście, a może nawet dwadzieścia minut.
- Wyjątkowy szybko. – Rzucił Aleks.
- Przemilczę to. – Ucięła uszczypliwie.
    Spojrzał jeszcze tylko na lewe lusterko  ukazujące jego niemałe, eleganckie i z pewnością drogie mieszkanie, do którego prowadziły zwężające się ku górze schody wykonane z kostki brukowej kończące się dębowymi drzwiami z pięknymi witrażami i klamkami o kształcie głów lwa, po czym zapiął pasy i był gotów ruszać. Przekręcił kluczyk w stacyjce uruchamiając silnik, wrzucił jedynkę i rozrzucając spod kół żwir ruszył w stronę wykutej na zamówienie otwartej bramy wyjazdowej przemykając przez plac i mijając z lewej strony fontannę wystrzeliwującą do góry mieniącą się w kwietniowym słońcu wodę.
    Po upływie kwadransu pokonali coś koło 7 kilometrów mijając znak z widniejącym na nim napisem „Wilczyce”. Kierowali się w stronę rynku, by tam na parkingu za zabytkowym, gotyckim kościołem zostawić swój wóz i rozejrzeć się po biurach podróży. Kiedy dotarli do celu, wysiedli z samochodu, zamknęli go i poszli na Plac Wolności. Odwiedzili Raibow Tours, Tui, Itaka, My Travel i mniej znanego World Explorera. W każdym z tych miejsc pracownicy zachęcali ich, żeby wybrali się do Grecji, Egiptu czy na wyspy Kanaryjskie, które, jak mówili, były po dość atrakcyjnych cenach. Wszystko oczywiście w All Inclusive. Zabrali ze sobą ulotki z każdego biura i pojechali z powrotem do domu, aby tam się nad wszystkim zastanowić.
    Kiedy już wrócili do swojego zacisza znajdującego się z dala od zgiełku cywilizacji była już godzina 14.02. Alicja nie miała ochoty dzisiaj gotować, więc zgodziła się na pomysł Aleksa, aby wziąć w mieście pizzę z salami i podwójnym serem na wynos. Siedzieli na tarasie za domem jedząc ją i  przeglądając przy tym ulotki z licznymi ofertami wakacji.
- O, to mi się podoba! Co powiesz na Kubę? – spytał Aleks podsuwając Alicji swoją ulotkę z World Explorera
    Obejrzała dokładnie stronę oferującą pięciogwiazdkowy hotel lub trzygwiazdkowe bungalowy oddalone trzysta metrów od hotelu. Bungalowy odpadły przy informacji, że nie ma z nich widoku na morze.
- Całkiem interesująca ta oferta, ale możesz zapomnieć o bungalowie. Widok na morze musi być i to nie podlega dyskusji.
- Wiedziałem, że wybierzesz hotel. Nawet nie zmierzałem cię przekonywać.
- To więc Kuba?
- Kuba.
- Super. Naprawdę podoba mi się ten pomysł. – Dodała szczęśliwa. – Kocham cię, kotku.
- Wiem kochanie. Jak mogłabyś nie darzyć miłością tak wspaniałego mężczyznę jak ja? – odparł jej z żartem.
„Zaraz zwymiotuje…”, powiedziała sobie w duchu, lecz faktycznie, Aleks był wspaniałym mężczyzną i ona o tym doskonale wiedziała. Dbał o nią jak żaden inny mąż nie dba o swoją kobietę, a co najważniejsze, pomimo jego różnych wad, jak choćby na przykład urzekająca arogancja, kochała go. I to bardzo. On ją zresztą też.   
.    .    .
Wciąż pamiętała jak go poznała. To było w dość niesprzyjających miłości okolicznościach.
Połączyła ich śmierć. A konkretniej śmierć wspólnej znajomej imieniem Karolina, która zginęła w tragicznym wypadku potrącona na chodniku przez pijanego kierowcę. Miała dwadzieścia lat i obiecującą przyszłość, ale co z tego skoro wszystko zaprzepaścił mający ponad 3 promila alkoholu we krwi żul, który jeszcze próbował uciec z miejsca zdarzenia, co mu się zresztą i tak nie udało. Był tak napruty, że za zakrętem  wpadł pod tira. Zginął na miejscu. Można by rzec, że sprawiedliwości stało się za dość, ale byłoby to wredne. Niemniej jednak prawdziwie.
    Aleksa po raz pierwszy zobaczyła na cmentarzu stojącego tuż przed grobem, w którym za chwile miała być pochowana Karolina. Widziała go zwróconego przodem w stronę trumny powoli opuszczanej w dół.
    Na stypie zupełnie przypadkiem usiedli naprzeciwko siebie. Przedstawili się sobie i początkowo milczeli, że tak powiem, jak grób, zerkając ukradkiem analizując się nawzajem potajemnie, w myślach. Może sytuacja była nie właściwie ale Aleks ją pociągał. Był przystojny i śmiała twierdzić, iż również wysportowany, a jak powszechnie wiadomo, sportowcy cechują się nielichą kondycją.
Miał podłużną twarz z małym zadartym noskiem , z której patrzyły piękne, według niej, oczy czarnego koloru. Włosy przystrzyżone. Brunet. Lubiła brunetów.
    Ona też mu się podobała. Długie kręcone blond włosy okalające słodką buźkę o regularnych rysach z zgrabnym noskiem i pełnych ustach. Marzył o tym by mieć dziewczynę z tak pięknymi kołtunami jak ona, zastanawiał się wszakże, czy aby na pewno były one naturalne. Potem czas pokazał, że i owszem, były.
    Trwającą już od dłuższego czasu cisze przerwała Alicja:
- Mogę cię o coś zapytać?
- Tak?
- Kim była dla ciebie Karolina?
- Bardzo bliską dla mnie przyjaciółką. Poznałem ją w liceum. – Prawdę mówiąc, miało być coś więcej niż przyjaźń. Lubił ją słuchać, patrzyć na nią… Nie wyznał jednak jej miłości. Dlaczego? Bo był kretynem i z tym zwlekał, a teraz było już na to za późno. Amen. – A ty? Skąd ją znasz?
- Cóż… praktycznie wychowałam się z nią. Pochodzimy… To znaczy ja pochodzę, a ona pochodziła z tej samej miejscowości. Wciąż nie mogę uwierzyć, że jej tu nie ma…
    Rozmawiali o przyjaciółce przez krótką chwilę, potem zeszli na bardziej przyziemne i bardziej optymistyczne tematy. Paplali o takich bzdetach jak muzyka, hobby, do jakiej szkoły uczęszczali lub jeszcze uczęszczają i wielu, wielu innych rzeczach. Zarówno Aleks jak Alicja musieli przyznać sami przed sobą, że ta paplanina była całkiem przyjemna.
    Jeszcze tego samego dnia wymienili się numerami telefonów komórkowych. Dalej jakoś samo się potoczyło. Zaczęli się spotykać najpierw sporadycznie, potem niemal co dzień. Przypadli sobie do gustu. I to bardzo.
.    .    .
    Alicja dość często wracała do tego momentu. Zawsze, kiedy to robiła na twarzy ukazywał się szczery banan. I to nie byle jaki. To był jeden z tych bananów mających naklejony znaczek z napisem Chiquita.

Offline

 

#2 2015-02-12 10:07:16

 Kościotrup

Nowicjusz

Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2015-01-26
Posty: 80
Punktów :   

Re: POMYŁKA

Fajny sposób pisania zdań. I fajny opis głównych bohaterów. Próbowałem wiele razy i wychodziło mi nawet całkiem nieźle ale nie tak nieźle jak tobie. Ciesz się i koniecznie kontynuuj (przede mną jeszcze masa Twoich rozdziałów które tutaj zamieściłeś.


Mamy WALCZYĆ o wolność? Więc zacznijmy od walki z nałogami!!!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl