Forum dla zdolnych pisarzy

Forum powstało z myślą o rozwijaniu talentu uzdolnionych pisarzy.


#1 2015-09-30 19:21:35

 Shiara

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2015-01-18
Posty: 49
Punktów :   

Płomienna rozdział 2

Rozdział 2
Siedzę na karym koniu i czekam na Sell'a. Po ostatniej ucieczce, według Tay'a, spałam dwa tygodnie. Nie wiemy dlaczego, ale mamy dwie opcje: wiezienie otaczały silne zaklęcia albo użyłam za dużo mocy. Całkowicie wyczerpałam energię i zapadłam w sen  by ją zregenerować. W każdym razie po moim przebudzeniu rozstaliśmy się z Tay'em i ukradliśmy konia. Wyruszyliśmy w stronę Melidor czyli państwa zaprzyjaźnionego z feniksami. Sell znalazł jakąś zapadłą wieś, w której się uzbroiliśmy. Oczywiście bez wiedzy kowala, który w tym czasie przepijał swoje zarobki. Znalazłam jakieś dwa, stare, zerdzewiałe miecze, które szybko naprawiłam i ulepszyłam. Nadal miałam też swój stary łuk. Z mocy staram się nie korzystać z powodu mojego jeszcze trwającego osłabienia. Otwieram dłoń, w której pojawia się maleńki płomień, ale gaśnie już po kilku sekundach. Z trudem powstrzymuje się przed wytworzeniem następnego. Jest zimno jak cholera. Dziwię się, że jeszcze nie spadł śnieg. Otaczam się dłońmi i staram się nie zamarznąć na śmierć. Wydycham białą mgiełkę zmrożonego powietrza. Otrząsam się i w myślach przeklinam mojego kompana. Co on robi tam tak długo? Coś szeleści w krzakach obok. Obracam się i w ostatniej chwili uchylam przed strzałą nadlatującą z tamtej strony. Bez namysłu łąpię za łuk i strzelam. Krzyk bólu oznajmia mi, że trafiłam. Błyskawicznie napinam cięciwę, na której pojawia się strzała. Kocham ten łuk. Kiedy dostrzegam drgnięcie liści strzelam. Zza drzew wybiega dziewięcioro zamaskowanych mężczyzn. Mam dość. Spinam konia i galopem uciekam przed siebie. Pochylam się tak, że moja twarz prawie dotyka karku konia. Zygzakiem kieruję się w stronę odległych gór. Słyszę świst strzał. Odwracam się i strzelam. Popędzam konia, który jeszcze przyspiesza. Macham ręką otwierając portal. W pędzie wprowadzam do środka konia i już uspokojona oddycham z ulgą. Obracam się i patrzę jak za mną zamyka się wejście. I wtedy w pierś trafia mnie strzała. Czas się zatrzymuje, a ja patrzę jak na twarzy moich prześladowcy wykwita grymas zadowolenia. Spadam z konia na miękką trawę dusząc się własną krwią. Słyszę głosy dobiegające z daleka. Tupot ciężkich butów rozlega się coraz bliżej. Zamykam oczy z satysfakcją, że nie umieram na oczach strażników. Udało się uciekłam im.

                                                                                                                 ***

Otwieram oczy i podrywam się z ziemi dysząc. Jestem cała zlana potem. Zaczerpuję powietrze i kaszlę plując resztkami krwi. Chwytam się za pierś próbując złagodzić ból, ale nie zostało mi ani trochę mocy. Jestem wyczerpana. Z powrotem opadam na ziemię. Coś koło mnie szeleści i pojawia się światło. Chcę wstać, ale silna ręka popycha mnie z powrotem na posłanie. Sięgam po sztylet schowany w rękawie i wysuwam ostrze na całą długość
- Nie zbliżaj się do mnie.
Charczę i dopiero teraz mój wzrok przyzwyczaja się do światła. Przede mną stoi wysoki opalony brunet o intensywnych złotych oczach. Brwi ma uniesione do góry, a usta wykrzywione w grymasie. Na szarym mundurze przywieszone ma błyszczące odznaki. Złoty sznur wskazuje na stopień generała. Ludzie. Mimo to czuję że go znam, ale nie mogę sobie przypomnieć kto to jest.
- W tym stanie nie skrzywdziłabyś muchy.
Szydzi, a w moim umyśle opada zasłona. Sztylet wypada mi z ręki, a ja rzucam się na chłopaka oplatając jego szyję rękami
- Riven.
Szepczę łkając ze szczęścia. Riv poklepuje mnie po plecach i odsuwa od siebie. Przygląda mi się z uwagą
- To my się znamy?
Zataczam się słysząc te słowa wypowiedziane bez cienia uczuć. Z moich ust wymyka się jęk. Nie zna mnie. Z moich oczu ciekną łzy, których nie staram się zatrzymać
- Nie pamiętasz mnie...
Szepczę ciszej od podmuchu wiatru. Riv przechyla głowę
- A powinienem?
Nie mówi tego złośliwie, po prostu stwierdza fakt. Dopiero teraz zauważam, że dużo się zmienił w ciągu tych czterech lat odkąd został wygnany. Włosy mu ściemniały, a ludzkie cechy jeszcze bardziej się uwydatniły. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że nie wypuściliby by go nie wymazawszy mu wspomnień. Jako jeden z rodu królewskiego mógł zdradzić wiele ważnych informacji. Ciekawe czy zachował choć część mocy. Próbuje delikatnie zagłębić się w jego umysł, odblokować pamięć. Ale natykam się na żelazną ścianę zasłaniającą dostęp. Mimo, że wiem że zaboli, wstaję. O wiele większy ból rozrywa moje serce na kawałki, które spopielone spadają u moich stóp. Zagryzam wargi
- Gdzie moje miecze?
Pytam, zdecydowana opuścić ten obóz i zapomnieć o tym spotkaniu. Riven unosi brwi
- Jesteś za słaba nie ujedziesz nawet stu kroków
Łapię go za rękę i przerzucam na drugi koniec pokoju. Uderza w jeden ze słupów i zwala się na ziemię. Oszołomiony tylko patrzy kiedy przykucam koło niego i przykładam mu sztylet do krtani
- Mogę znacznie więcej niż ci się wydaje.
Odsuwam rękę i wstaję. Wpatruje się we mnie z niedowierzaniem, ale powoli na jego twarzy zaczyna wykwitać szeroki uśmiech. W kącie dostrzegam moją starą, dobrą torbę. Przesuwam palcem po zamku, który klika i otwiera klapę. Dostrzegam zwinięty list. Z ulgą widzę, że nikt go nie czytał. Ktoś od tyłu chwyta mnie za ramię. Spinam się  i odwracam przywalając temu komuś w szczękę. Dopiero po fakcie zdaję sobie sprawę, że to Riven. Zaskoczona podnoszę rękę do ust, kiedy on trzymając się za złamaną szczękę patrzy na mnie z wyraźnym rozbawieniem. Otrząsam się i delikatnie dotykam jego twarzy lecząc pokruszone kości. Zaskoczony otwiera szeroko oczy, ale poddaje się moim zabiegom. Po chwili po złamaniu nie zostaje nawet ślad. Riv obmacuje ostrożnie swoją szczękę. Jego oczy robią się coraz większe
- Jesteś magiczką?
- Można tak powiedzieć.
Odpowiadam i uśmiecham się lekko. Zapinam torbę i sięgam po podwójną pochwę z moimi mieczami. Łuk samoistnie pojawia się w mojej dłoni. Odchylam zasłonę namiotu i dostrzegam mojego konia. Dalej jest osiodłany mimo, że siodło jest splamione moją krwią. Musieli mnie znaleźć niedawno. Podchodzę do niego i gładzę go po szyi. Cicho rży. Przesuwam rękę nad plamami, które natychmiast znikają. Może ta prawie śmierć pomogła mi pokonać to coś, co przeszkadało mi wcześniej. Delikatnie wchłaniam moc z ogniska płonącego na środku obozu, pilnując by płomień nie zamigotał. Od razu czuję się silniejsza. Przytwierdzam torbę do siodła i wskakuję na grzbiet konia. Podaję rękę Rivenowi
- Dzięki za wyleczenie.
Kiwa roztargniony głową i ręką daje znak jakiemuś człowiekowi. Ten szybko przyprowadza osiodłanego konia. Kiedy Riv go dosiada marszczę czoło
- Co ty robisz?
- Jadę z tobą.
W mojej głowie rozpętuje się burza. Może jednak coś pamięta, ale nie może dać mi znać? Jego następne słowa rozwiewają moją coraz silniejszą nadzieję
- Wciąż jesteś słaba i nie pozwolę abyś umarła w drodze.
Prycham
- Już się uleczyłam. Wszystko jest ok.
Przechyla głowę tak jak to robił często, kiedy jeszcze nie trwała wojna
- Mnie tak łatwo nie spławisz. Już podjąłem decyzję
Chwytam mocno cugle, dotąd zwisające bezładnie koło szyi konia
- Ja podejmuję decyzję, nie ty.
Spinam konia i od razu przechodzę w galop. Oddalam się od wspomnień i bólu. Ta wilgoć w kącikach oczu to nie są łzy. Coś mi wpadło do oczu... Wtulam się w pachnącą sianem grzywę i pozwalam płynąć małym strumyczkom po twarzy. Tęsknie za dawnymi czasami. Kiedy codziennie narzekałam na lekcje etyki, zachowania i innych. Żałuję, że wtedy byłam tak niewdzięczna. Ale teraz? Wojna to całe moje życie. Ciągła ucieczka, ale nie zawsze tak będzie. Stanę do walki. Jutro, dziś jestem jeszcze zmęczona. Jutro gdy wstanie świt będę gotowa. Nie dziś, gdy płyną gorzkie łzy
                                                                                     
                                                                                                         Riven
Zwiała. Najzwyczajniej zwiała. Dziwna dziewczyna. Rudowłosa znaleziona w kałuży krwi. Straciła jej tak dużo, że powinna umrzeć, ale żyje i to nie tylko. Rozwaliła mi szczękę, przyłożyła nóż do gardła, a potem zwiała. Tak po prostu. Chciałem z nią jechać, ale mi nie dała cienia szansy, po prostu puściła konia galopem i uciekła. W środku nocy z bezpiecznego ogniska w dzicz. Te lasy są bardzo niebezpieczne, a już szczególnie dla kogoś niedoświadczonego
- Sir, czy mam rozsiodłać konia?
Spoglądam w oczy wyrostka, młody, nie znający życia. Ledwie czternastoletni
- Nie podaj mi tylko jakieś zapasy i mój miecz
- Tak jest, sir.
Salutuje i odbiega pakując bochenki chleba i bukłaki z wodą. Naiwny, myślący, że wszystko kończy się dobrze. Nie kończy. Świadectwem tych słów jest blizna. Biegnąca przez całe moje ciało. Od lewej stopy, do tuż pod szyją. Poszarpana, głęboka. Od cięcia mieczem. Ledwie przeżyłem. Prawie przepołowiło mnie na pół. Za to zostałem majorem, a potem generał, jako dziewiętnastolatek. Najmłodszy w ludzkiej historii.
- Proszę, sir.
Głos wyrostka przywraca mnie do świata żywych. Podaje mi mój miecz i torbę zapasów. Trochę jeszcze właśnie skończył przytwierdzać do siodła. Chwytam miecz i wsuwam go do pochwy, zapasy przerzucam przez ramię. Podnoszę rękę w geście pożegnania i kłusem odjeżdżam w stronę lasu.
Otacza mnie ciemność. Delikatnie głaszczę rękojeść miecza. Z kieszeni wyciągam buteleczkę z mlecznym płynem. Wypijam ją duszkiem i odrzucam puste naczynie. Drżę na całym ciele czując ból wzmacniających się mięśni. Kiedy przeraźliwy ogień dociera do głowy zamykam oczy. Kiedy je otwieram świat staję się niemal tak jasny jak w dzień. Wyraźnie widzę małego gnoma pożerającego żywcem małego ptaszka. Nie jest groźny więc zostawiam go w spokoju. Na razie... Kiedyś wytępimy to plugastwo. Wdycham powietrze. Na początku nie czuję nic, ale po chwili rejestruję zapach ogniska. Jakiś taki inny... Bardziej bogaty. Spinam konia i kłusem odjeżdżam w tamtą stronę. Panuję nienaturalna cisza. Z opóźnieniem zauważam, że jest pełnia. Wilkołaki. Zmieniam żelazny miecz na srebny i od razu przełączam się na słuch. Na razie nie słyszę wycia. Po kilku minutach dostrzegam blask ognia. Schodzę z konia i przywiązuję go do drzewa. Nakazuję mu ciszę i sam odchodzę w głąb lasu. Kiedy docieram do małego prześwitu, już wyraźnie widzę łunę ogniska. Ściągam buty, pewny, że jeżeli dziewczyna mnie usłyszy zwieje i już nie da się wyśledzić. Cicho podkradam się do końca lasu i wyglądam zza drzewa.
Szczęka mi opada. Dziewczyna siedzi pośrodku polany tak blisko ognia, że powinna spłonąć. Obok niej leży największy wilk (zapewne wilkołak) jakiego widziałem. Opiera się o jej plecy, wielce zadowolony z życia. Jego futro, aż błyszczy od magii. Wokoło krąży co najmniej tuzin tych stworów. A co najdziwniejsze dziewczyna wogule się ich nie boi. Z wyraźnym roztargnieniem głaszcze sierść wilka pozostawiając złote smugi magii. Nagle zaciska mocno palce. Jej druga dłoń wędruje do skroni. Mocno zaciska oczy
- Mówisz?
Niemal szepcze i spogląda w moją stronę. Niemal pewny, że mówi do mnie już otwieram usta by odpowiedzieć
- Nie.
Zamykam usta i przysłuchuję się jej jednostronnemu dialogowi. Wilk warczy cicho. Dziewczyna rozluźnia palce. Otwiera oczy i przepraszająco spogląda na wilkołaka. Wzdycha ciężko
- Nie możesz się zmienić? Niezbyt dobrze wychodzi mi telepatia.
Już jestem całkowicie pewien, że te stwory to wilkołaki. a skoro one są magiczne ona też musi. W myślach przeglądam katalog istot magicznych. Hm... Mam. To feniks. Rude włosy, brązowe oczy, siedzi blisko ognia. Ale w ostatniej bitwie kazali wszystkich zabić. Musi być kimś innym...
- Bierz go.
Mówi głośno i w tej samej chwili czternaście wilkołaków rzuca się na mnie. Jednemu rozcinam brzuch, drugi chwyta mnie za ramię. Słyszę trzask miażdżonych kości. Krzywię się, ale daję radę rozciąć następnemu pysk
- Stop!
Krzyczy dziewczyna i podbiega do rannego wilka. Otacza go ogień. Po chwili wyłania się z niego całkowicie zdrowy. To samo dzieję się po chwili z innymi, a także ze mną. Kiedy na powrót widzę zielone drzewa podchwytują mnie silne pęta. Szarpię się z nimi, ale są nie tylko niewidzialne, ale także cholernie mocne. Unoszę się w powietrzu. Dziewczyna patrzy na mnie mrużąc gniewnie oczy. Widzę w nich nie tylko złość, ale także coś więcej. Nie chcę się do tego przyznać, ale się boję...

Ostatnio edytowany przez Shiara (2016-02-25 18:43:43)


Opisz siebie w trzech słowach:
- Jestem buntownikiem.

Offline

 

#2 2016-01-08 17:07:37

 Kościotrup

Nowicjusz

Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2015-01-26
Posty: 80
Punktów :   

Re: Płomienna rozdział 2

Hejka, dopatrzyłem się paru nieistotnych literówek, ale książka bez literówek wydaje się bardziej dopracowana. Prawie przy żadnym dialogu nie ma kropki.
1.- Nie zbliżaj się do mnie
2.- W tym stanie nie skrzywdziłabyś muchy
3.- Riven
4.- Nie pamiętasz mnie...
5.- Jesteś za słaba nie ujedziesz nawet stu kroków
Dalej też są, ale to już chyba sama je znajdziesz . Polubiłem tę książkę już po dwóch rozdziałach, ale nie rozumiem jak działa ta magia! Napisz coś więcej, bo ja bardzo nie lubię czegoś nie rozumieć xd.

"Zwiała. Najzwyczajniej zwiała. Dziwna dziewczyna. Rudowłosa znaleziona w kałuży krwi. Powinna umrzeć, ale żyje. I to nie tylko. Rozwaliła mi szczękę, przyłożyła nóż do gardła. I zwiała. Tak po prostu. Chciałem z nią jechać, ale mi nie dała szansy. Puściła konia galopem i uciekła. W środku nocy. Z bezpiecznego ogniska w dzicz"

To krótki akapit a dużo zdań. Przez to skaczesz czytelnikiem przez wiele tematów na raz. Oto moja propozycja:

"Zwiała. Najzwyczajniej zwiała. Ta rudowłosa dziewczyna znaleziona w kałuży krwi powinna była umrzeć, ale niestety żyje. I nie tylko. Przez to że rozwaliła mi szczękę i przyłożyła nóż do gardła pozbawiła mnie godności. Wtedy zwiała. Tak po prostu. Uciekła galopując na koniu nie dając szansy podążać za sobą. Zrobiła to w środku nocy. Z bezpiecznego ogniska w dzicz."

Może coś z tego wyciągniesz, może nie . I jeszcze raz proszę żebyś coś napisała!

Pozdrawiam


Mamy WALCZYĆ o wolność? Więc zacznijmy od walki z nałogami!!!

Offline

 

#3 2016-02-25 18:41:39

 Shiara

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2015-01-18
Posty: 49
Punktów :   

Re: Płomienna rozdział 2

Dziękuję za ocenę i wskazówki. Co do magii to więcej informacji ma się pojawić w następnych rozdziałach (5,6) I co do twojej propozycji poprawy Riven raczej nie powiedziałby "niestety żyje" On przecież wtedy nie wiedział kim ona jest. Ale jest już poprawione i do oceny
Dzięki za szczerą opinię

Ostatnio edytowany przez Shiara (2016-02-25 18:44:10)


Opisz siebie w trzech słowach:
- Jestem buntownikiem.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl