Forum dla zdolnych pisarzy

Forum powstało z myślą o rozwijaniu talentu uzdolnionych pisarzy.


#1 2015-04-19 17:42:56

 Shiara

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2015-01-18
Posty: 49
Punktów :   

Płomienna rozdział 1

Rozdział 1
Strażnik podpiera się o halabardę i szeroko ziewa. Podpełzam bliżej nie czyniąc najmniejszego hałasu. Zamek znajduje się na wzgórzu otoczonym lasami. Przed bramą jest pusta przestrzeń pozwalająca wcześnie zauważyć intruzów. Twardy orzech do zgryzienia. Mężczyzna drapie się po nosie i przyjmuje postawę spocznij. Ziewa szeroko. Wykorzystuję ten ruch i podchodzę bliżej. Musiał zauważyć mój ruch, wpatruje się w miejsce gdzie leżę. Nie widzi mnie. Nie traci jednak czujności. Przestępuje z nogi na nogę i jeszcze raz omiata wzrokiem całe wzgórze. W końcu uspokojony opiera się o ścianę. Ostrożnie podnoszę mały kamień wielkości mojej dłoni  i rzucam go w stronę lasu. Strażnik od razu biegnie w tamtą stronę. Przykucnięta podbiegam do bramy.
Oglądam się za siebie i wstaję. Zrzucam z głowy kaptur i zerkam za ramię. Strażnik dalej przeczesuje krzaki. Zarzucam rudy warkocz na plecy i przechodzę przez bramę. Nie spotykam żadnych wartowników. Co za głupcy. Cicho przechodzę przez długi korytarz. Na samym końcu naciskam lekko siódmą cegłę na lewo. Ściana przesuwa się odsłaniając długie schody prowadzące spiralnie w dół. Nie wahając się zbiegam po kamiennych stopniach. Na samym dole znajdują się stare drzwi. Uchylam je i wchodzę do dużej komnaty pełnej półek z grubymi księgami. Przeczesuje wzrokiem okładki szukając czegoś o feniksach. Na ostatniej półce widzę mały tomik „ Dziedzictwa feniksów” wyciągam ją i otrzepuje z kurzu.  Otwieram ją i na pierwszej stronie widzę słowa wypisane lekko pochyłym pismem:
Wszystkie muszą zginąć
Zamykam ją z głośnym trzaskiem. Za głośnym. Już słyszę kroki strażników. Biegnę w stronę drzwi. Otwieram je i wpadam prosto na co najmniej dwudziestu strażników. Cztery pary rąk przytrzymują mnie i unieruchamiają. Nagle rozstępują się przepuszczając wysokiego mężczyznę ze śladami oparzeń na rękach. Od razu rozpoznaję kto to jest
- Harven…
Syczę, a on uśmiecha się szyderczo
- Nie można uciekać wiecznie co?
Podnosi moją brodę do góry, a ja dygoczę ze złości
- Za ciebie dostanę co najmniej dziesięć sztuk złota, maleńka…
Pluję mu w twarz, a on odskakuje wycierając ślinę, po chwili wymierza mi policzek. Boli, ale wytrzymuje go wiedząc, że moje cierpienie sprawi mu przyjemność. Nie spuszczając ze mnie wzroku pyta się najbliższego strażnika
- Która to?
Młody chłopak wzdryga się lekko i cicho mamrocze
- To Irina Mosan, panie...
Harven rozciąga wargi we wstrętnym uśmiechu
- Ach tak? To pozwól księżniczko, że zaoferuję ci schronienie…
Wbijam w niego wzrok i skupiam całą swoją moc w czubkach palców. Wciągam powietrze jednocześnie powodując ich zapłonięcie. Najbliższy strażnik klnie i odskakuje ode mnie. Wbijam mu pięść w nos i odskakuję, jednocześnie nadeptując na stopę innemu wartownikowi. Łapię się za stopę, i przewraca się. Harven rycząc ze wściekłości rozcina mi srebrnym nożem policzek. Łapię się za niego usiłując powstrzymać krwawienie. Szesnastu strażników rzuca się na mnie przygniatając do ziemi. Ostatnie co pamiętam to moje płonące ciało…
***
Powoli otwieram oczy nie wiedząc co mnie czeka. Czy już jestem w drodze na pluton egzekucyjny? Unoszę powieki na milimetr gotowa natychmiast je zacisnąć, jednak w zasięgu wzroku nie widzę nic niepokojącego. Podnoszę się na rękach i rozglądam się dookoła. Obok mnie siedzi wysoki, piegowaty blondyn. Uśmiecha się szeroko
- Sell? 
Pomaga mi wstać szczerząc zęby w uśmiechu. Tępy ból pulsuje w mojej głowie
- Znowu coś ci się nie udało, co?
Ponuro kiwam głową
- A żebyś wiedział, że nie
Opiera się o ścianę, przyglądając mi się uważnie
- Za bardzo to ty się nie zmieniłaś od ostatniego razu
Patrzę na niego z ukosa zastanawiając się czy zabić go teraz czy poczekać, aż się stąd wydostaniemy
- A gdzie my w ogóle jesteśmy?
Wzrusza ramionami
- A bo ja to wiem? Jakieś cztery godziny temu przynieśli ciebie. Musiałaś się sama uleczyć, bo miałaś płomienie na twarzy.
Odruchowo dotykam miejsca gdzie Harven mnie ciął. Wzdrygam się. Podchodzę do małego, okratowanego okienka. Przeciskam dłoń między prętami próbując wyczuć ochronne zaklęcia. Sell stoi obok przyglądając mi się
- Mogłabym nas teleportować na zewnątrz, ale na pewno zabezpieczyli je jakimś urokiem
Mówię, wciągając rękę z powrotem do celi
- Specjalne miejsce dla specjalnych więźniów.
Kwituje Sell i podchodzi do bramy. Sprawdza czy nie zbliża się jakiś strażnik. Macha ręką i od korytarza oddziela nas niebieskawa mgiełka. Teraz nikt nas nie podsłucha. Odwraca się do mnie.
- Co się dzieje?
Zaciskam usta w kreskę i przypominam sobie wszystkie wydarzenia od czasu kiedy rozstaliśmy się pod Morgal. Sell wsłuchuję się w moje myśli wyraźnie zaniepokojony.
- Czy ty czasem nie masz jakiś tam dodatkowych mocy? No wiesz jako feniks…
Kręcę głową
- Otrzymam je dopiero w szesnaste urodziny, a to za cały miesiąc. Na razie muszę się zadowolić tymi wyćwiczonymi.
Sell przygryza wargę myśląc intensywnie
- Zwiać stąd będziemy mogli dopiero na egzekucji. Musisz trochę poczekać
Kręcę głową. Chyba wejdzie mi to w nawyk
- Muszę być tam teraz, nie rozumiesz?
Sell patrzy mi głęboko w oczy
- Rozumiem to doskonale, przecież ludzie uwzięli się nie tylko na feniksy…
Odwracam głowę, jak mogłam zapomnieć. Ludzie zabili jego rodzinę… Tak samo jak moją.
- Wiem… Ale tak trudno mi się z tym pogodzić.
Z oczu płyną mi łzy. Widziałam ich śmierć… Nie mogłam nic zrobić. Powoli kiwam głową, nie ma innego wyjścia. Trzeba trochę poczekać. Machnięciem ręki rozwiewam mgłę. Siadam pod ścianą i otwieram torbę. Nie wzięli mi jej. Znajomość zaklęć się przydała. Wyciągam książkę, po którą tu przyszłam. Jednak kartki są puste. Sfrustrowana przebiegam wzrokiem po okładce. Kładę na niej dłoń, ale nic się nie dzieje. Wrzucam ją do torby i rozglądam się. Sell bawi się kamykiem sprawiając, że ten lata. Po chwili z jego dłoni tryska strumień niebieskiego światła zamieniając kamyk w złotego motyla. Przymykam oczy. Ta noc była naprawdę wymęczająca.
***
Stoję na polanie, a obok mnie walają się ciała. Odwracam jednego trupa na plecy i rozpoznaje mojego ojca. Nagle wyrasta wielki ogień pożerający drzewa. Uciekam potykając się co chwilę o za długą suknię. Płomienie prawie dotykają moich odsłoniętych pleców. Jestem w wielkiej sali. Oprócz mnie znajduje się tam jeszcze Sell. Wyciągam do niego rękę i w tej chwili przeszywa go strzała. Wbija się prosto w jego serce. Podbiegam do niego i wyrywam strzałę. Zakrywam rękami ranę, ale krew przecieka między moimi palcami. Jego oczy powoli gasną…
Otwieram oczy. Cała dygocze. Nienawidzę wizji, a ta nie może się spełnić. Spoglądam na Sell ’a pogrążonego we śnie. Mamrocze coś przez sen i przewraca się na bok. Kładę się z powrotem na plecach i wpatruję się w sufit. Niemal widzę maleńkie punkciki gwiazd, które widywałam po moim wygnaniu. Widzę przez małe okienko piękny księżyc w pełni. Słychać wycie wilkołaków. Jeden jest bardzo blisko. Przyciskam rozpalone czoło do zimnych krat. Przymykam oczy przypominając sobie niezliczone godziny spędzone z Tayem - wilkołakiem. Niemal słyszę jego drwiący głos, gdy komentował moje zdobycze mówiąc, że muszę się bardziej przyłożyć. Unoszę powieki i odskakuje zaskoczona widokiem ogromnego wilka. Po złotych oczach rozpoznaje w nim Tay’a. Mruży powiekę i patrzy na mnie znacząco. Wiem że próbuje przekazać mi myśli, ale bariera zaklęć jest za silna.  Marszczy czoło co wygląda dość dziwnie, ponieważ nadal jest wilkiem. Po chwili potrząsa głową i wskazuje głową na żelazne pręty. Chce je przegryźć. Przechylam głowę i odwracam się budząc Sell’a. Przeciera oczy i ziewa. Jednak po chwili spostrzega Tay’a. Od razu zrywa się na nogi. Już ma coś powiedzieć, ale uciszam go machnięciem ręki. Skupiam się na nitkach mocy płynących w moim ciele. Nie zmieścimy się w oknie więc będę musiała nas teleportować. Do moich uszu dobiega głośny trzask. Tay patrzy na mnie ze skruchą jednocześnie machając ogonem. Piorunuję go wzrokiem i łapię Sell’a za rękę. Okręcam się w miejscu i pojawiamy się na zewnątrz. Nagle opuszczają mnie wszystkie siły i wiem, że uruchomiłam jakiś alarm. Przenikliwy wrzask kaleczy moje uszy. Chwieję się i upadam wprost na ramiona Sell’a. Tay dotyka mnie nosem i czuję, że  przeteleportuje nas gdzieś indziej. Zamykam oczy i poddaję się swojemu losowi.


Opisz siebie w trzech słowach:
- Jestem buntownikiem.

Offline

 

#2 2015-04-27 15:39:17

Zaczytany

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2015-04-19
Posty: 9
Punktów :   

Re: Płomienna rozdział 1

Całość bardzo fajna ale sam dobrze wiem jak trudno napisać krótki rozdział ze świata fantasy i zawrzeć w nim sporą ilość informacji na temat książki. Piszesz fajnym stylem. Następnym razem może napisz więcej. Ale tak jak mówiłem fajne. Czekam na ciąg dalszy.

Ostatnio edytowany przez Zaczytany (2015-04-27 15:41:05)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl